11 lipca 2018

10 kulturalnych faktów o skursywionych





Bez przeklinania
Niedawno stuknęło mi 100 fanów bloga na fejsbuczku. Nie będę pytać, ilu z tych, co lajkują, naprawdę czyta wpisy, ale i tak uważam to za pierwszy kroczek do stworzenia blogowego imperium czegoś, co warto czytać i pisać. Zainspirowało mnie to do napisania zupełnie pod publikę dziesięciu czytelniczych i kulturalnych faktów o mnie, żeby dać Wam coś do pośmiania się :P.

1. Jestem wielką fanką Star Treka. Oraz Star Treka przerobionego autorstwa Dema (patrz - youtube).  Obecnie oglądam STO oraz ST animowanego i mam ubaw po pachy, szczególnie przez te pucle słodziutkie (zdjęcie pucla). Dzień, w którym P. pokazał mi Star Treka przerobionego był dniem chwały i radości, od tego czasu do mojego zasobu słownictwa dołączyły „kultowe teksty ze Star Treka”. Za każdym razem, jak uda mi się umieścić sformułowanie ze Star Treka w pracy pisemnej na studia czuję, jak dostaję +100 punktów zajebistości i wyobrażam sobie taką scenę przy oddawaniu prac:
Doktor (wzruszony patrzy na prace): Czy ta praca... była inspirowana Star Trekiem Dema?
Ja (przypał na twarzy): Tak...
Doktor: To niesamowite! Dostaje pani piąteczkę od razu do usosa bez egzaminu ustnego i nie musi pani czytać „Nad Niemnem!”
(Padamy sobie w ramiona jako świeżo odnalezione bliźniaki duchowe.)
Kurtyna

O te pucle mi chodzi. Źródło

2.  Moim ulubionym tomikiem wierszy są „Kwiaty zła” – punkty za włosy, a ulubioną poetką Urszula Zajączkowska (od niedawna). Wcześniej ubóstwiałam Herberta i Baczyńskiego. W obrębie moich zainteresowań są też Kochanowski, Miciński, Tetmajer i Korab Brzozowski.

3. Ile czytam słów na minutę? Liczyłam, ale zgubiłam wyniki. Chyba około 540, bo to mam zanotowane na parapecie. Ogólnie czytam szybko, trochę przez doświadczenie, trochę przez przymus bezpośredni stosowany przez studia.

4. Praktycznie bez przerwy słucham muzyki, też do czytania i drzemek – ale nie piszę Wam o tym, bo nie chcę bezcześcić świetnej muzyki moimi słabymi opisami. Romansowałam już praktycznie z każdym gatunkiem muzycznym, więc trudno mi stwierdzić, który lubię najbardziej. Jestem równocześnie muzycznym ignorantem, większości gatunków nie znam i nigdy nie wsłuchuję się w teksty, jeżeli nie są czystą zajebistością (Lao Che, Księżyc) albo najważniejszą dominantą w kompozycji (Świetliki, Kaczmarski). Wolę muzykę melancholijną niż wesołą, energiczną niż wesołą, depresyjną niż wesołą, i stanowczo bardziej wolę piosenki o depresji niż o byciu wesołym.

5. Jestem spoileroodporna. Żadna fabuła nie jest dla mnie tak ważna, by poznanie jej zawiłości zniechęciło mnie do książki. Jakoś tak mam, że od wydarzeń bardziej interesują mnie słowa i sposób ich układania. Dzięki temu mogę czytać dzieła złożone głównie z monologów wewnętrznych bohaterów, poematy dygresyjne i książki, które nie mają zakończenia albo są zlepkiem dziesięciu różnych książek bez zakończenia... I tak dalej. Dodatkowo spoilery momentalnie zapominam. Wadą jest to, że nie zawsze pamiętam o tym, jaką ludzie mają fobię na tym punkcie, więc o sławnych filmach czy modnych książkach w ogóle nie rozmawiam, żeby się na mnie wszyscy nie darli (a przeważnie i tak nie ma o czym rozmawiać).



6.  Nie jestem najlepsza ze składu komputerowego ("Czemu Ta Ramka Tak Dziwnie Leży?" i "Dobra, Usuniemy I Udajemy, Że Tego Nie Było" to moje ulubione przeboje na zajęciach) i nie wiążę z tym zawodem przyszłości, ale budzi we mnie mnóstwo pozytywnych emocji. Na wszystkich bogów, nie ma nic bardziej ekscytującego i zadowalającego niż widok ładnie wlanego tekstu, porządnie wyznaczonych marginesów i dobrze, estetycznie ustawionych ilustracji. Które dodatkowo sam zrobiłeś i możesz w każdej chwili pozmieniać, żeby było jeszcze bardziej zajebiście. Najgorsza robota – ręczne usuwanie wdów i bękartów, czyli przestawianie tak tekstu, żeby nic nie wisiało i wyglądało ładnie – to moje ukochane zajęcie. Mogłabym tak doprowadzać tekst do perfekcji godzinami, dajcie mi tylko kawę i muzykę! Korekta nie budzi takich emocji.

7. Rodzice czytali mi od małego, książek mieliśmy w domu więcej niż... czegokolwiek innego, zanim nauczyłam się czytać, używałam ich jako budulca i gapiłam się na okładki i ilustracje. Wychowywałam się na Robinsonie, Tomku Wilmowskim, Stasiu Tarkowskim, Muminkach, Hobbicie i encyklopediach. Nienawidziłam Kubusia Puchatka. Lubiłam okładkę „Czarnej księgi komunizmu”. Jeżeli gdzieś szukać korzeni mojej fascynacji designem książki i moich dziwnych wyborów lekturowych, to zapewne w tym wychowywaniu się wśród książek. Do studiów czytałam głównie książki, które mieliśmy w domu, gdyż do biblioteki były dwa kilometry (rowerem), i była to do bólu typowa wiejska biblioteka.

8. Ale czytać nauczyłam się wtedy, kiedy wszyscy - jako sześciolatka, w zerówce, i wcale nie byłam w tym za dobra. Ogólnie rzecz ujmując, nigdy nie miałam predyspozycji do bycia geniuszem. Mam raczej głębokie predyspozycje do zapamiętywania bzdurnych faktów i zapominania tych ważnych.

9. Moimi ulubionymi bohaterami książkowymi są... najpierw praktycznie wszyscy bohaterowie sagi o Tomku Wilmowskim (to prawdopodobnie najważniejsze książki w moim życiu). Potem niejaki Florian, żołnierz napoleoński ("Huragan", Gąsiorowski), w gimnazjum Kmicic (nadal kocham), Bohun i Samuel Vimes ("Świat Dysku", Pratchett). Potem nie umiałam już aż tak kochać książek i bohaterów, aczkolwiek mam słabość do Konrada ("Dziady") gdzieś od liceum (byłam straszliwym romantykiem) po czasy współczesne (nie bez powodu mój ulubiony rozmaryn nazywa się Conradus). Nawet pisanie o tym gałganie pracy na studia mnie nie zniechęciło.

10. I egzamin gimnazjalny, i maturę rozszerzoną napisałam powołując się na książki Pratchetta. Wyszło przypadkiem, ale jestem z tego niebywale dumna. Dobra książka jest dobra zawsze i zostaje na zawsze. (Na gimnazjalnym opisywałam Vimesa jako kogoś, kto zachował się bohatersko, a na maturze pisałam bodajże o światach alternatywnych i wspomniałam o teorii dwóch nogawek spodni.)

Najfajniejsze w takich wpisach jest to, że przeważnie w komentarzach ludzie piszą jakiś dziwne rzeczy o sobie, bardzo więc Was zapraszam do takiej działalności!

Postaram się rzucić nowy wpis jakoś w niedzielę, ale nie mogę obiecać, bo będę na Polconie <3

ps. chyba dało się zauważyć, że odkryłam nowy program do robienia ze zdjęć potworów. Czego to nie zrobi bloger pozbawiony aparatu. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia