5 września 2018

Zapowiedzi wydawnicze na wrzesień 2018




Jakie zatrzęsienie książek w tym miesiącu - musiałam sporo ominąć, żeby praca nad tym wpisem nie zajęła mi więcej niż dwa dni. Wrzesień to jeden z moich ulubionych miesięcy, nie tylko dla bogactwa książek i jabłek, ale też przez cudną zapowiedź jesieni, mojej ulubionej pory roku. Koniec zamkniętych pubów, teatrów i pustki wydawniczej! A ostatnio nawet śniło mi się, że idę do liceum...

Wrzesień ma też tę wadę, że ludzie na blogach książkowych zaczynają pisać o "długich wieczorach z herbatą, kocem i książką". NIGDY nie przeczytacie na tym blogu takiej HEREZJI. Długie zimowe wieczory spędzam, jak każdy student, albo na kuciu na jutro albo na pouczającym siedzeniu w przybytkach z alkoholem. A czytanie książek to żaden relaks. Moje książki raczej próbują pożreć mi duszę niż przynieść błogie ukojenie. Okres jesienno-zimowy to przede wszystkim siedzenie w bibliotekach i podczytywanie Pratchetta i mang na nudnych wykładach (albo zajęciach w sali komputerowej), a nie jakieś tam sentymentalne kocykowanie!




Psy ras drobnych. Olga Hund (Ha!art)
Bohaterka: pacjentka (lat 28) depresyjna, bezczynna, zalegająca w łóżku, wycofana z relacji towarzyskich, przyjęta do szpitala psychiatrycznego z powodu pogarszania się stanu psychicznego i nadużywania leków. Cechuje ją postępująca apatia, spadek energii z zaleganiem w łóżku, utrata zainteresowań, gorsze skupienie i koncentracja uwagi, unikanie ludzi, płaczliwość z myślami i tendencjami samobójczymi. Pierwszej nocy w szpitalu płacze tak głośno i mruczy tak żałośnie, że pozostałe pacjentki w akcie zbiorowej zemsty okradają ją z gazety i mydła.
Miejsce wydarzeń: szpital w Kobierzynie, antyarka załadowana kobietami przeznaczonymi do wyginięcia, odrzuconymi egzemplarzami cechującymi się fatalną kombinacją genów.

Olga Hund zabiera nas w podróż przez lecznicę rozczarowania światem. Światem, w którym wszystko może być urojone, tylko przemoc jest prawdziwa. Sam szpital psychiatryczny to metafora systemu, w którym żyjemy. Jest lokalna waluta i jej zmienny kurs, władza i monopol na sprawowanie przemocy, kultura i sztuka. Jest też odpowiednik parlamentu i demokracji, które dają tak samo mało nadziei, jak te prawdziwe. Te „wczasy dla smutnych dzieci” są tylko po to, żeby przywrócić bohaterki do tego, co je tu przywiodło: do ojców, wujków, mężów, matek, Kościoła, rachunków, eksmisji i chwilówek. Do rozczarowania, które muszą nauczyć się przeżywać po cichu.
~Katarzyna Rakowska, Inicjatywa Pracownicza

Czyta się z wypiekami, śmiechem i przerażeniem. Świetna na wakacje, do lasu, do autobusu, do grobu, na depresję i zbyt dobry humor. Wykręca mózg. 
~Ziemowit Szczerek

Mam pewne oczekiwania wobec tej książki i patrzę na nią od dawna, bo temat zdaje się interesujący, a to Ha!art, więc i o wykonanie się nie martwię.

Lud z Grenlandzkiej wyspy. Ilona Wiśniewska (Czarne)
U zachodnich wybrzeży największej wyspy świata leży skalista wysepka o powierzchni dwunastu kilometrów kwadratowych, zamieszkana przez tysiąc trzysta osób. To tutaj znajduje się najstarszy w Grenlandii dom dziecka, w którym Ilona Wiśniewska pracowała jako wolontariuszka przez trzy miesiące wiosną 2017 roku. Pisząc kolejny reportaż z Północy, chciała na coś się przydać tym, których historii przyjechała wysłuchać.
Grenlandczycy opowiadali jej o swoim kraju podczas łowienia ryb spod lodu, w trakcie kursowania taksówką z jednej wyspy na drugą po zamarzniętym morzu, w czasie mycia podłóg i gotowania obiadów dla kilkudziesięciorga stołowników. Nigdy wcześniej nie spotkała ludzi tak dumnych ze swojego pochodzenia, ale w sposób nieodbierający dumy innym. Nigdy wcześniej też nikt tak często się z niej nie śmiał, a też ona nigdy wcześniej tak często nie śmiała się z samej siebie.
Uummat to po grenlandzku serce. Uummannaq – tam, gdzie leży serce. Lud to książka o sercu Grenlandii, które najmocniej bije w Uummannaq.

Nie mam ani jednej książki o Grenlandii, może poza jakimś Centkiewiczem. A szkoda.

Naddniestrze. Terror tożsamości. Piotr Oleksy (Czarne)
 Naddniestrze – kraina dziwów i kontrastów. Kiedyś ojczyzna strachów i upiorów, o których pisał już Henryk Sienkiewicz w Trylogii , dziś miejsce pełne zaskakujących paradoksów: bo choć to państwo nieuznawane, o przyszłości politycznej decyduje się tu przy urnie wyborczej. Choć to kraj, który powstał w obronie radzieckich wartości, ważniejsze niż ZSRR jest w nim Imperium Rosyjskie, a przywiązanie do „prawdziwej” mołdawskości doprowadziło do wojny z Republiką Mołdawii. Choć to miejsce silnych podziałów narodowościowych, to tu po raz pierwszy i ostatni w historii ramię w ramię walczyli ukraińscy nacjonaliści i rosyjscy imperialiści. Jak tak naprawdę wygląda naddniestrzańska codzienność? I co ją ukształtowało?
Na te i inne pytania odpowiada Piotr Oleksy, ukazując całą paletę niewiarygodnych sprzeczności rządzących Naddniestrzem. Spotykamy tu watażków, gangsterów i gorących patriotów nieuznanego państwa, ale „jest tu też trochę jak w filmie polskim zdaniem Mamonia – spojrzysz w prawo, spojrzysz w lewo, nic się nie dzieje. Marazm i apatia – powie ktoś. Stabilność – stwierdzi ktoś inny”.

Reportaże o wschodzie zawsze zdobywają moją atencję.




Drzewa w moim lesie. Bernd Heinrich (Czarne)
Bernd Heinrich już jako dziesięcioletni chłopiec znał las na wylot. Gdy został profesorem biologii, kupił leśną działkę w stanie Maine, postawił na niej niewielką chatkę i zaczął obserwować, badać i poznawać drzewa. Drzewa w moim lesie to podsumowanie kilkudziesięciu lat tych osobistych doświadczeń.
Nawiązując do klasycznego pisarstwa przyrodniczego, Heinrich dzieli się z czytelnikiem swymi refleksjami i eseistyczną erudycją. Drzewa widziane oczami naukowca i miłośnika przyrody to istoty niezwykłe. Uczestniczą w „wyścigu zbrojeń”, dopasowują się i przystosowują. Jedne dożywają sędziwego wieku, inne giną młodo. Nieobcy jest im stres. Potrafią sygnalizować, że zamierzają wydać nasiona, aby zachęcić sąsiadów do tego samego. Porozumiewają się, ale nie potrafimy ich zrozumieć, bo zbyt słabo znamy ich język. Heinrich w fascynujący sposób pokazuje, jak las potrafi sam sobą zarządzać. I dodaje: „ratując jeden gatunek zwierząt lub połać lasu, ratujemy świat”.
Oto leśna biografia stworzona przez naukowca, właściciela i opiekuna lasu na Adam Hill. Lasu, który dla Bernda Heinricha od dziesięcioleci jest laboratorium, salą wykładową i wielką pasją.
Książka otrzymała Nagrodę Literacką Nowej Anglii w kategorii literatury faktu oraz Nagrodę im. Franklina Fairbanksa.

Dla fanów książek o drzewach, których nigdy nie czytałam. Poczekam, aż przestaną być modne.

Polityka wrogości, Nekropolityka. Achille Mbembe (Karakter)
Gdzie tkwią źródła globalnej przemocy? Jaki jest jej związek z liberalną demokracją? W porywającym eseju filozof historii analizuje mechanizmy wykluczenia, ukazując dwa skrajnie odmienne oblicza demokratycznego porządku. Jego zdaniem nie da się myśleć o liberalnej demokracji w oderwaniu od historii kolonializmu. Mbembe analizuje ich wzajemne powiązania i konsekwencje tej relacji w dzisiejszym zglobalizowanym świecie, w którym wrogość staje się głównym sposobem przeżywania Innego. Podejmując wątki obecne w myśli Frantza Fanona, Mbembe proponuje alternatywę dla polityki wrogości. Przeciwstawia jej „etykę przechodnia” – tworzenie więzi oparte na budowaniu wspólnej pamięci, trosce i solidarności.
Polskie wydanie książki zawiera także słynny esej Mbembego Nekropolityka, jeden z najważniejszych tekstów teorii politycznej i krytycznej, mówiący o relacji między podmiotowością a śmiercią jako o korzeniach nowoczesnej suwerenności. Tekst ten stał się także punktem odniesienia dla współczesnych artystów, o czym świadczy choćby fakt, że jedna z części documenta 14 nosiła tytuł „The Society for The End of Necropolitics”.
Książka ważna i potrzebna w dobie narastających nacjonalizmów.

Reprezentacja Karakteru musi się pojawić (Karakter zakłada stacjonarną księgarnię w Krakowie!)


Naznaczone literą „P”. Sophie Hodorowicz Knab (Wydawnictwo Literackie)
Dramatyczne losy Polek w III Rzeszy
Zapomniana historia przymusowej pracy kobiet

Ponad połowę polskich robotników cywilnych w nazistowskich Niemczech stanowiły kobiety, a ich średni wiek wynosił około dwudziestu lat. Młode dziewczyny znalazły się w ekstremalnych okolicznościach: niedożywienia i wszechobecnego głodu, wycieńczającej pracy ponad siły, chorób i katastrofalnych warunków życia. Polskie robotnice przymusowe doznawały cierpień nie tylko fizycznych, ale również psychicznych. Atmosfera wrogości i przemocy pogłębiała mentalne wyczerpanie i poczucie bezradności. Te, które przeżyły wojnę, wciąż szukały spokoju duszy.

Naznaczone literą „P” to oparta na solidnych historycznych źródłach opowieść o losach polskich kobiet wywiezionych do pracy przymusowej w nazistowskich Niemczech. Sophie Hodorowicz Knab dotarła do osobistych świadectw robotnic, na podstawie których odtworzyła dramatyczne realia kobiecej codzienności. Wyłania się z nich obraz nie tylko wszechobecnego cierpienia, ale również wielkiej odwagi i uporczywej woli przetrwania.

Książki historyczne też muszą mieć swoją reprezentację. Tę interesuję się osobiście, jako że moja prababcia i jej matka oraz siostry również były przymusowymi robotnicami w Niemczech w czasie wojny – o ironio, sama prababcia wspominała te czasy i „swoich” Niemców bardzo miło – zapewne były u nich o wiele lepsze warunki życia niż w czworakach pod Warszawą.



Metamorfozy Imperium Rosyjskiego 1721-1921. Andrzej Nowak (Wydawnictwo Literackie)
 Rosja przeciwko Polsce, Europie, światu
Książka, dzięki której łatwiej zrozumieć współczesną Rosję

Idea Trzeciego Rzymu, ukrócenie polskiej anarchii, poskromienie tyrana Napoleona, panslawizm, walka cywilizacji, imperium a nacjonalizm, bolszewicka utopia, heart-land i modny do dziś euroazjanizm. Fascynująca panorama kilkuset lat rozwoju rosyjskiej myśli politycznej daje jedyną w swoim rodzaju możliwość spojrzenia na świat z perspektywy Moskwy.

Sięgając do rosyjskiej historii, literatury, filozofii i sztuki, wybitny znawca Imperium, profesor Andrzej Nowak, kreśli niezwykłą, erudycyjną syntezę myśli geopolitycznej naszego potężnego sąsiada. Poznanie rosyjskiego punktu widzenia, nawet jeśli bardzo głęboko się z nim nie zgadzamy, jest kluczem do zrozumienia wyzwań stojących przed Polską.

Szczególnie inspirujące jest obserwowanie, jak mocno przez wieki na rosyjskie myślenie wpływała „sprawa polska”. Dlaczego warto zestawić losy Rzeczpospolitej i Krymu? Jak „połykano i rozrzedzano” w ogromnym imperialnym organizmie „polską truciznę”? Dlaczego „Judasze Słowiańszczyzny” nie zasługiwali na żadną litość?

Jaka ciekawa okładka!

Wyspa dnia poprzedniego. Umberto Eco (Noir sur Blanc)
 Wyspie Dnia Poprzedniego Umberto Eco w typowy dlań sposób łączy przygodową fabułę z dyskursem filozoficznym, nawiązując w treści i formie do takich arcydzieł jak Podróże Guliwera czy Kandyd.

Szlachcic z Piemontu, Robert de la Grive, uratowany z katastrofy morskiej, dostaje się na opuszczony statek "Daphne", zakotwiczony w pobliżu nieznanej Wyspy. Na pokładzie i w licznych pomieszczeniach znajduje wiele tajemniczych przyrządów oraz ptaków i roślin. Z czasem się dowiadujemy, że Robert trafił na morze jako tajny wysłannik Mazarina i Colberta, usiłujących odkryć sekret obliczania długości geograficznej. Dziwnym zrządzeniem losu naszemu bohaterowi również na pokładzie "Daphne" przyjdzie się zajmować tą kwestią. Prawdopodobnie statek stoi w pobliżu sto osiemdziesiątego południka, zatem na leżącej po jego drugiej stronie Wyspie - wedle obliczeń XVII-wiecznych geografów - powinien być jeszcze dzień poprzedni. Nękany wspomnieniami utraconej miłości i wizją nikczemnego brata-sobowtóra, Robert coraz zapamiętalej pragnie dostać się na Wyspę, gdzie można ponoć ujrzeć Gołębicę Koloru Pomarańczy.

W XVII stuleciu problem obliczania długości  geograficznej spędzał sen z powiek możnym tego świata. Zamorskie wyprawy dawały wówczas możliwość znacznego powiększenia stanu posiadania, zapewniały nowe źródła bogactw i dobrobytu. Jednak by zawładnąć oceanami, należało poznać wszystkie tajniki nawigacji. Już samo wyznaczenie południka zerowego było kwestią sporną, gdyż południki, jako linie hipotetyczne, mają tę samą długość i żaden z nich nie został wyróżniony, jak równik wśród równoleżników, w sposób naturalny. Kolejnym problemem był pomiar czasu na morzu. Zegar wahadłowy się do tego nie nadawał ze względu na kołysanie pokładu. Próbowano wielu innych sposobów, choćby tak kuriozalnych jak posłużenie się "proszkiem sympatii". Prototyp chronometru morskiego zbudował dopiero w 1735 roku angielski zegarmistrz, John Harrison. Ten skromny prowincjusz, obcy dworskim koteriom, długo musiał jednak czekać na oficjalne uznanie. W pierwszej połowie XVII wieku Francją rządzili dwaj ministrowie. Ludwik XIII obdarzył zaufaniem i władzą kardynała Richelieu. Po śmierci monarchy i jego zausznika część uprawnień przeszła w 1643 roku - zgodnie z wolą królowej Anny Austriaczki - na kardynała Mazarina. Ten mąż stanu, z pochodzenia Włoch (Giulio Mazzarini), faktycznie kierował państwem. Celem jego polityki zagranicznej było ugruntowanie międzynarodowej pozycji Francji, toteż kwestia wyznaczania długości geograficznej niewątpliwie pozostawała w sferze zainteresowań kardynała i jego urzędników, wśród których wyróżniał się Colbert. Po śmierci Mazarina (1661) 23-letni Ludwik XIV ogłosił, że odtąd sam będzie sprawował rządy jako Król Słońce. W sztuce dominował wtedy barok, który panuje również na kartach tej powieści.

Ładne wydanie Umberta Eco, skusiłabym się.

Religie dawnych Słowian. Dariusz Sikorski (Poznańskie)
Czy Słowianie posiadali zorganizowany system wierzeń religijnych?
Jak wyglądały ich świątynie i czy w ogóle istniały?
Co było sercem ich systemu religijnego – panteon bogów czy magiczne rytuały?

Wierzenia słowiańskie rozpalają wyobraźnię badaczy, rodzimowierców i fascynatów od prawie dwóch stuleci. Niepewne dane archeologiczne i nieliczne teksty sprawiają, że kwestia słowiańskiej religii jest niekończącym się źródłem trudnych do udowodnienia hipotez, narastających kontrowersji, gorących sporów a czasami bezczelnych fałszerstw.
Dariusz Andrzej Sikorski, sprawnie poruszając się w gąszczu przekłamań i romantycznych wizji przedchrześcijańskiej Słowiańszczyzny, prezentuje własną, oryginalną odpowiedź i pogląd na kwestię duchowości naszych przodków. Opierając się na niewielu pozostałościach i badając ich powiązania, rozprawia się z tymi mitami i legendami, które zaciemniają nam ogląd sytuacji. Jego książka to popis historycznego kunsztu, a zarazem fascynująca podróż dla wszystkich poszukujących prawdziwej wiedzy.

O Słowianach też staram się zbierać literaturę, na razie wirtualnie. Temat jest grząski, niepewny i często przekłamywany, ale Wydawnictwu Poznańskiemu ufam (i żałuję, że nie poszłam tam na praktyki, ale konieczność przyjścia i zgłoszenia się osobiście mnie przerosła).



Była raz wojna, Bomby poszły. John Steinbeck (Prószyński i S-ka)
Steinbeck skupia się na ludziach, a nie na bitwach. Je i pije z żołnierzami na froncie, rozmawia i walczy z nimi ramię w ramię. "Była raz wojna" tworzy niezapomniany portret życia w czasie wojny, który nadal zaskakuje prawdą i humanitaryzmem.
Wielka Brytania, Afryka północna, Włochy... wielka wojna, której losy jeszcze nie były przesądzone, choć uczestniczyła już w niej Ameryka. Heroizm, trud codziennej walki, znaczące wydarzenia i drobne epizody, w których uczestniczy i które ogląda autor.

Jest zawsze na pierwszej linii, zawsze obok żołnierzy. W reportażach zawartych w tym zbiorze pisanych na zamówienie dziennika "New York Herald Tribune" najwięcej miejsca poświęcił nie rzeczom i sprawom uznanym za najważniejsze, nie budzącym grozę wydarzeniom, lecz drobnym, codziennym (niekiedy zabawnym) sprawom, które wojnie towarzyszą. Ukazuje przy tym ludzki wzniosły i skromny wymiar nieludzkiej wojny.

Tłem dla powieści "Bomby poszły", która po raz pierwszy ukazuje się w polskim przekładzie, jest obraz amerykańskich sił powietrznych oraz amerykańskiej załogi bombowca, najważniejszego elementu tychże sił, a także – jak określił to sam Steinbeck – "najwspanialszej drużyny świata”. 


"Bomby poszły" to meldunek, który załoga składa w chwili, gdy wielkie bomby lotnicze wypadają z komory i lecą w dół, w stronę nieprzyjaciela… Słowa te oznaczają, że misja została wykonana i że można wracać do domu. Pewnego dnia to hasło rozbrzmi nad pokonanym wrogiem i wtedy będzie można wrócić do domu na dobre.

Jeśli zapomnieliście, czym jest wojna, Steinbeck odświeży wam pamięć. Taka literatura nigdy się nie starzeje."Chicago Tribune"


Wojna zawsze jest interesująca.

Kompendium i Atlas Świata Dysku. Terry Pratchett (Prószyński i S-ka)
Niewidoczny Uniwersytet z dumą prezentuje najpełniejszą z istniejących dotąd mapę i przewodnik po świecie Dysku.
To niezwykłe dzieło wykorzystuje ciężko zdobytą wiedzę licznych wybitnych i nieuchronnie martwych odkrywców. Na szczegółowych planach naszego świata czytelnik może znaleźć legendarne ziemie Wysp Sośniczych, prześledzić bieg Knecku, który w równej obfitości roznosi na oba brzegi żyzny ił i konflikty graniczne, czy kontemplować ogromne pustynie Klatchu i Howondalandu - kształcący przykład zagrożeń braku dozoru nad pasącymi się kozami.    


Każdy kraj, jego mieszkańcy, ich zwyczaje, terytorium i podstawy gospodarki opisane są we właściwych terminach, a opisy owe przenoszą czytelnika od kopalni tłuszczu w Überwaldzie i targów magicznych dywanów w Al Khali do najwyższych klasztorów w Ramtopach i splamionych krwią i kakao świątyń Imperium Tuzumeńskiego.   

Ten pouczający tom jest obowiązkową lekturą dla każdego, kto chciałby dowiedzieć się więcej o krainach na grzbiecie żółwia. 

Wiem, że tego nie potrzebuję, ale to taka typowa czytelnicza zachcianka, którą chciałoby się dostać na święta, żeby sięgnąć do niej tylko w bardzo nudne wieczory, a na co dzień patrzeć, jak się ładnie komponuje na półce z kolekcją Świata Dysku.

Tirza. Arnon Grunberg (Pauza)
 Jörgen Hofmeester starał się zbudować idealne życie dla siebie i swojej rodziny: ma pracę w renomowanym wydawnictwie, piękny dom w najlepszej dzielnicy Amsterdamu, spore oszczędności, atrakcyjną żonę i dwie piękne córki. Kiedy kolejne filary jego uporządkowanego świata walą się w gruzy, Hofmeester nie może zrozumieć, dlaczego

wszystko dookoła się zmienia i czasem nie udaje się zrealizować nawet dobrze przemyślanych planów.

Tirza jest najbardziej znaną książką Grunberga, wielokrotnie nagradzaną, uhonorowaną między innymi nagrodami: holenderską Libris i belgijską Złotą Sową. Została przetłumaczona na 21 języków. W 2010 roku holenderskie środowisko literackie uznało Tirzę w badaniach tygodnika „De Groene Amsterdammer” za jedną z najważniejszych powieści XXI wieku.

Nie zwróciłabym uwagi, ale to Pauza, zaczynam mieć sympatię do tego wydawnictwa, widząc głównie pochlebne recenzje (czy to tylko dobry marketing?).



Architektura – wizje niezrealizowane. Philip Wilkinson (Rebis)
Drapacz chmur wysoki na milę, kopuła okrywająca Manhattan, łuk triumfalny w kształcie słonia to nie jedyne porywające projekty w dziejach architektury, których nigdy nie zrealizowano. Ich autorzy próbowali sięgnąć granic wytrzymałości materiałów, eksplorować nowe idee, łamać konwencje, spełniać twórcze kaprysy albo wyznaczać zupełnie nowe kierunki. Wśród ich pomysłów znajdziemy i arcydzieła architektury, i urokliwe kaprysy twórczego geniuszu. 
Niektóre z niezrealizowanych pomysłów wielkich wizjonerów architektury to budowle wyjątkowej wręcz urody i niebywałych kształtów. Inne miały nauczyć nas, jak żyć w szybko rozrastających się miastach. Jeszcze inne stawiały na głowie architektoniczne konwencje. Nie brakowało wśród nich i pomysłów dziwacznych, a przy tym inspirujących. O nich wszystkich opowiada ta przepięknie ilustrowana książka.

Normalnie nawet nie patrzę na ofertę Rebis (przepraszam, ale nie tylko, że nie moja tematyka książek, to jeszcze błędy korektorskie się zdarzają podejrzanie często), ale zobaczyłam tę okładkę na kilku blogach i mnie skusiła. Sami przyznacie, że dużo obiecuje.

***
Wspominałam, że mam już instagrama? Zapraszam, niedługo prawie będę normalnym blogerem (i może nawet napiszę książkę o tym, kiedy najlepiej wstawać, żeby być produktywnym i wytrwałym w pisaniu książek o tym, kiedy wstawać, żeby być... No, sami wiecie).

Na fejsbuczka też zapraszam, publikuję tak krótkochwile i zdjęcia drobne, np. z Tomkiem spadającym na kaktusa, oraz nowo zakupione książki <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia