Na powitanie chciałabym zachwycić się faktem, że napisałam w
tym miesiącu aż cztery wpisy! Wiem, że dwa to zapowiedzi, a dwa zaistniały z
inspiracji zewnętrznej (akcji #CoPoMaturze), ale nadal jest to sukces dla mojego
lenistwa. No i przecież czerwiec to miesiąc sesji, miesiąc straszny. W wakacje
będzie już tylko lepiej!
A na fb bloga stuknie mi niedługo 100 polubień. Szykuję na
ten czas głupi wpis totalnie pod publikę, mam nadzieję, że publika się cieszy.
W czasie wakacji planuję też napisać kilka recenzji, które
będą miały ręce i nogi (nie jak zazwyczaj), na które składać się będą książki
ze studiów, które okazały się fajne oraz kilka nowości, które postaram się
zdobyć/wyszabrować/kupić. Blog ten nigdy nie będzie skupiony na nowościach i
bestsellerach, bo przeczy temu moja filozofia życiowa i portfel, ale czasami
wypada przeczytać jakąś świeżynkę, a nie tylko siedzieć w historii literatury.
Moja zapowiedzi książkowe to bardziej zbiór dla Was –
książek, które mnie zainteresowały albo uznałam je za wartościowe i chciałabym
polecić je tym z Was, którzy sami nie robią przeglądu zapowiedzi, oraz porównać
swoje wybory z wyborami innych blogerów. Bardzo rzadko coś z tej listy faktycznie
kupuję – jak wspomniałam, krucho u mnie z forsą, a wartościowych książek na
świecie jest bardzo dużo. Na szczęście.\
W lipcu sytuacja nie wygląda nawet tak słabo, mimo że wakacje
i takie tam. Przed państwem siedem książek i jeden komiks o tematyce przeróżnej.
Mazel Tow. Jak
zostałam korepetytorką w domu ortodoksyjnych Żydów. J. S. Margot (Czarne)
Co się stanie, kiedy lewicująca, zbuntowana studentka z
Antwerpii, mieszkająca ze swoim irańskim chłopakiem, trafi do domu
ortodoksyjnej żydowskiej rodziny, żyjącej na obrzeżach belgijskiego
społeczeństwa we własnym, zamkniętym świecie? Czy bezpośrednia, trochę
zadziorna dziewczyna może się odnaleźć w środowisku pielęgnującym zwyczaje,
które od setek lat się nie zmieniły?
Margot przez sześć lat spędzała popołudnia w domu
Schneiderów, pomagając ich dzieciom w nauce. Jej metody dydaktyczne bywały zupełnie
nieortodoksyjne – stosowała między innymi prowokacyjne pytania, obcesowe
komentarze i dużo śmiechu. Okazało się, że w niektórych sprawach dogaduje się z
uczniami znakomicie, na przykład w interesach (razem ze średnim synem
Schneiderów, Jakovem, przez kilka lat prowadzili wspólny biznes – ona pisała
jego kolegom wypracowania, on zajmował się logistyką i zgarniał procent). W
innych kwestiach, jak podejście do mody czy seksu, różnice były większe. Nie
przeszkodziło to jednak Margot i jej uczniom konfrontować się z wzajemną
odmiennością i co dzień przekraczać dzielące ich granice. Choć pierwsze
zetknięcie dwóch skrajnie różnych światów i światopoglądów było gwałtowne, z
czasem wśród gaf i pomyłek początkowa nieufność zmieniła się w niezwykłą
przyjaźń, która przetrwała lata.
Myślę, że to może być
całkiem inteligentna książka pozwalająca zobaczyć kulturę dla większości z nas
nieznaną i nietypową, o której więcej krąży plotek niż rzetelnych przekazów. A
sama formuła książki wdaje się lekka i przyjemniejsza niż reportaż. No i wielki
plus jak dla mnie – książka, w której Żydzi są współcześni i nie martwi... Nie
trawię książek o prześladowaniach i mordach na Żydach, ale też nie chcę się
odcinać od tematu. Może kupię sobie na wakacje, na leżenie brzuchem do góry na
balkonie.
Żubry lubią jeżyny.
Arkadiusz Szaraniec (Czarne)
Arkadiusz Szaraniec z prawdziwą pasją opowiada o naturze,
która jest coraz bliżej człowieka, ale staje się dla niego coraz mniej
zrozumiała. Opisuje niezwykłych zwierzęcych bohaterów, ich zwyczaje i
charaktery, a jednocześnie tłumaczy, jaki wpływ na przyrodę mają zmiany
wynikające z rozwoju naszej cywilizacji. Niektóre gatunki zwierząt w zaskakujący
sposób potrafią się do nich dostosować i żyją w bezpośrednim sąsiedztwie
ludzkich osiedli, w parkach i w centrach dużych miast. Ale inne, tak jak żubry
czy rysie, zagrożone wyginięciem, paradoksalnie bez pomocy człowieka nie mają
szansy na ocalenie.
Też lubię jeżyny, a
jako młodsza osoba uwielbiałam takie książki i wychowywałam się na Wajraku,
więc ogólnie bardzo polecam, wychodzi na zdrowie (i możesz zaginać znajomych
swoją wybiórczą erudycją).
Krupówki. Piotr Mazik,
Kuba Szpilka (Czarne)
Chociaż nie wydarzyło się to bardzo dawno temu, jej początki
trudno dokładnie opisać. Niegdyś była ścieżką wśród łąk i lasów, ale potem, gdy
mała wieś stawała się kolejno letniskiem, stacją klimatyczną, ośrodkiem walki z
gruźlicą, centrum turystycznym i wreszcie modnym kurortem, zmieniła się i ona.
Krupówki – symbol miasta i serce zakopiańskiej historii –
charakteryzuje nieustanny ruch, narastanie pomysłów, idei i interesów. Dla
jednych to chaos, dla innych wyraz wolności. I chociaż, jak twierdzą autorzy, megalomanią
byłoby twierdzić, że pewne zjawiska występują tylko w Zakopanem, to krótka
historia i niewielka powierzchnia czynią z tego miasta idealną
„doświadczalną pracownię”.
Kuba Szpilka i Piotr Mazik opowiadają o Krupówkach,
najsłynniejszej ulicy w Polsce, opisując skomplikowane procesy, zdarzenia i
postaci, które zdecydowały o jej istnieniu i obecnym kształcie.
Wakacyjnie! Nigdy nie
byłam w Zakopanem, bo mój tata góry kocha, ale ludzi niekoniecznie. Dzisiejsze
Krupówki i Tatry nie wyglądają jak miejsce dla mnie, ale te, po których chodził
Tetmajer? Też bardzo chętnie kupię sobie do czytania nad jeziorem albo w górach
i będę udawać, że dla Krupówek historia skończyła się przed II wojną światową.
Bałtyk. Historie zza
parawanu. Aleksandra Arendt (Wydawnictwo Poznańskie)
Co Tomasz Raczek robił na transatlantyku Stefan Batory?
Dlaczego po plaży paradowano w piżamach?
Gdzie nad morzem była „nowa Warszawa”, a gdzie „małe
Zakopane”?
Morze intryguje, zachwyca i przeraża. Czas odkryć jego
tajemnice i sprawdzić, ile prawdy jest w legendach. „Bałtyk. Historie zza
parawanu” to zbiór historii o ludziach, których losy splotły się z Wybrzeżem.
Autorka przemierza Polskę od Wolina po Hel. Pokazuje jak
zmieniały się nadmorskie kurorty i moda plażowa. Sprawdza jak wygląda praca
latarnika i co robią w morzu lokomotywy. A przy okazji udowadnia, że skakać na
nartach można nie tylko w górach…
Lektura doskonała zarówno dla tych, którzy w domowym zaciszu
po pracy chcą poczuć zapach morskiej bryzy, jak i tych, którzy szukają książki
do poczytania podczas słonecznych kąpieli na plaży.
Znowu wakacyjnie, jak
były góry, to jest morze! Ale za mną ostatnio Gdańsk chodzi, mam ochotę
natychmiast się pakować i jechać popatrzeć na olbrzymie morze i to dziwne
miasto, które nadal nie wie, czy jest niemieckie, polskie czy swoje. Nad
Bałtykiem nigdy nie plażuję – chyba tylko siedzienie w kolejce do dentysty jest
równie nudne co leżenie dupą na piasku. Ale nad morzem znaleźć można mnóstwo ciekawych
miejsc, po których warto łazić, i myślę, że tak książka będzie dobrym
przewodnikiem.
Zatracenie. Osamu
Dazai (Wydawnictwo Czytelnik)
przekład: Henryk Lipszyc
Osamu Dazai (1909–1948) jest jednym z najwyżej cenionych, a
zarazem najpoczytniejszych pisarzy japońskich swego pokolenia.
Powieść Zatracenie – ostatni ukończony
utwór Dazaia – ukazała się w roku samobójczej śmierci pisarza. To osnuta na
wątkach autobiograficznych i spisana w pierwszej osobie pełna dramatyzmu
opowieść o człowieku, który choć wszechstronnie utalentowany, nie może odnaleźć
się w świecie i wpadając w spiralę zgubnych życiowych wyborów, zmierza ku
nieuchronnej samozagładzie.
Ministerstwo niedżentelmeńskich
działań wojennych. Giles Milton (Wydawnictwo Literackie)
Oryginalny tytuł: The Ministry of Ungentlemanly Warfare
Wiosną 1939 roku powołano w Londynie do życia ściśle tajną
organizację: jej celem było knucie, mające doprowadzić do zniszczenia machiny
wojennej Hitlera za pomocą spektakularnych aktów sabotażu.
Działania partyzanckie, które potem prowadzono były równie
wyjątkowe, jak sześciu mężczyzn, którzy nimi kierowali. Churchill wybrał ich,
bo byli wściekle pomysłowi i nie mieli w sobie nic z dżentelmenów. Jeden z
nich, Cecil Clarke, niepospolity inżynier, pracował w latach trzydziestych XX
wieku nad konstrukcją futurystycznych przyczep kampingowych. Teraz jego talent
został zaprzęgnięty do mniej szlachetnego zadania: miał zbudować brudną bombę
do zamachu na ulubieńca Hitlera, Reinharda Heydricha. Kolejnym członkiem tej
grupy był William Fairbairn, zażywny emeryt, a jednocześnie światowy ekspert w
dziedzinie skrytobójstwa. Miał szkolić partyzantów zrzucanych na spadochronach
za linią wroga.
Ta szóstka, dowodzona przez znanego z wytworności Szkota,
Colina Gubbinsa, tworzyła tajną wewnętrzną komórkę, która zaplanowała
najzuchwalsze akty sabotażu w czasie drugiej wojny światowej. Winston Churchill
nazywał ją swoim Ministerstwem Niedżentelmeńskich Działań Wojennych. Jego
sześciu „ministrów”, wspomaganych przez grupę niesamowitych kobiet, wykazało
się taką skutecznością, że udało się im zmienić przebieg wojny.
Opis brzmi trochę
przesadzenie, ale wydaje mi się, że będą to dobre ciekawostki historyczne do
opowiadania dzieciakom na korkach.
Warszawskie
dziewczyny, kanały i gołębiarze. Bożydar Rassalski (Bellona)
Książka składa się z fragmentów dziennika Stefana Rassalskiego
z okresu od wybuchu Powstania Warszawskiego i kilkunastu reportaży literackich.
Powstały one w okresie kilku do kilkunastu miesięcy od wydarzeń, które opisują.
Tworzone były na podstawie notatek, zapamiętanych rozmów i sytuacji oraz
osobistych refleksji z okresu walk powstańczych. Reportaże pokazują
kilkadziesiąt epizodów z walk powstańczych w rejonie Śródmieścia Południowego.
Kreślą sylwetki wielu walczących warszawianek i warszawiaków oraz żołnierzy i
dywersantów niemieckich. Pokazują akty bohaterstwa, ale też nieprzemyślanej brawury.
Ukazują dramatyczną, choć w owym czasie "normalną", sytuację życiową
powstańców i ludności cywilnej. Obserwujemy radość z chwilowych sukcesów, ale
też momenty rozterek i zwątpienia w sens walki. Poznajemy sylwetki wielu
powstańców, od typowych warszawskich cwaniaków, co to przed niczym "nie
pękają", do doświadczonych i znających granice ryzyka żołnierzy.
Morfołaki. Stary Testament. Mateusz Skutnik (rysunki) i
Nikodem Skrodzki (Timof i cisi wspólnicy)
Zanim pojawiły się odpowiedzi, były pytania. Rozważania
filozoficzne Morfołaków, zawsze prowadziły niezbadanymi ścieżkami. Mędrcy
poszukiwali odpowiedzi na nurtujący cały świat filozoficzny problem. I tak narodził
się... Morfołaki to cykl nowel o dziwnych istotach w dziwnym sennym świecie.
„Morfołaki to album trudny do ocenienia. To na pewno utwór
wymagający od czytelnika więcej wysiłku niż typowa seria komiksowa. Zabierając
się do lektury, należy zadać sobie dwa pytania. Czy lubię niejednoznaczność i
brak jasnych wyjaśnień? Czy nie boję się własnych snów?”
~Mateusz Horbaczewski, naekranie.pl
„I Skutnik, i Skrodzki to twórcy osobliwi – to, co robią i co
interesuje ich najbardziej, różni się zdecydowanie od typowych historii
komiksowych opartych na wyrazistej akcji i jeszcze wyrazistszych schematach.
Bardziej interesuje ich ulotna poezja zdarzeń, nastrój chwili, dziwne stany
duszy, to, co kryje się pod podszewką rzeczywistości.”
~Jerzy Szyłak, Druga strona komiksu
„Każdy, kto ceni sobie niejednoznaczność i gęstą od symboli
narrację, na pewno jednak doskonale odnajdzie się w onirycznym świecie
Morfołaków i być może wykorzysta okazję do tego, by po raz kolejny zastanowić
się nad kilkoma fundamentalnymi kwestiami egzystencjalnymi.”
~Paweł Ciołkiewicz, esensja.pl
A Wy co polecacie, co czytacie, co planujecie na lipiec?
(Wszystkie opisy ze
stron wydawnictw, okładki ze stron wydawnictw oraz gandalf.com)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz