15 września 2018

Czy czyta się dla relaksu?




Większość mojego życia to czytanie lektur na studia. I niestety rzadko są to powieści. Przeważnie teksty naukowe z różnych dziedzin humanistycznych, charakteryzujące się zdaniami na pół akapitu, nasyconymi niezrozumiałym słownictwem aż do porzygu, i wymagające prowadzenia osobnego zeszytu na słownik. Przeważnie czyta się je na ostatnią chwilę, w bibliotece, pod biblioteką, w mieszkaniu, w stresie i próbując dowiedzieć się, na kiedy są.

Da się więc zauważyć, że większość mojego życia to nie czytanie dla relaksu (a moje szybkie tempo czytania nie wzięło się znikąd). Jednakże raz na jakiś czas mam w końcu możliwość wzięcia lektury, którą sama sobie wybrałam, i przeczytania jej przy kakałku z piankami, obiadku (w zasadzie czas na jedzenie to często mój jedyny czas na czytanie „swoich” książek), siedząc wygodnie na łóżku i w ogóle tak instagramowo.

Sięgam wtedy po jakąś od dawna obiecywaną fantastykę, opowiadania z Nowej Fantastyki, coś naukowego, ale z innej dziedziny (antropologia <3), jakiś reportaż lub biografię, i mogę z całą pewnością powiedzieć, że czytam dla przyjemności.

Uczenie się nowych rzeczy bez widma egzaminu jest przyjemne. Czytanie klasyki fantastyki jest przyjemne. Czytanie Lema przeważnie też jest zasadniczo przyjemne, gdy masz pod ręką kilka słowników i internet. Czytanie słownika Kopalińskiego to, wbrew pozorom, świetna rozrywka (i niewyczerpana kopalnia inspiracji i fabuł).
Ale przyjemne nie znaczy – dla relaksu!

Czytanie książek to ciężka praca, jak ostatnio wspominałam. Absolutnie nie rozumiem postawy „czytam coś głupiego dla odmóżdżenia się\zrelaksowania”, i na pewno już o tym wspominałam, więc wspomnę jeszcze z milion razy!

Zresztą pisałam coś podobnego we wpisie "Nie czytam złych książek", który z jakiegoś powodu jest bardzo na tym blogu popularny.

Nawet czytając najgłupszą rzecz, jaką posiadam, czyli „Hellsing” (brutalna manga dla nastolatków, sensu to nie ma żadnego, chyba wystarczy wspomnieć, że jest o organizacji zwalczającej nazistowskie wampiry swoimi własnymi wampirami), daleko mi do odmóżdżenia. Każda, nawet najbardziej absurdalna akcja powoduje, że człowiek zaczyna zastanawiać się nad tym, jak ona funkcjonuje, na takich motywach i toposach działa, z jakiej kultury się wywodzi i co do kultury wprowadza. Dlaczego bohater jest akurat taki? Dlaczego przyjmujemy tą fabułę bez protestu, mimo że jest debilna? Skąd takie zainteresowanie ludzi bezmyślną brutalnością? Dlaczego ludzie tak łatwo chwytają powtarzalne wątki i motywy, ale po przekroczeniu pewnej cienkiej granicy zaczynają narzekać, że zbyt powtarzalne? Co takiego zrobił autor, że to jednak jest wciągające? Czemu naziści są tak popularni w  kulturze? Czemu szalony przywódca bardziej nas przekonuje gdy jest niski i gruby? Czytanie „Hellsing” to niekończące się pytania o ukształtowanie naszej kultury, a trochę i o samą siebie (dlaczego ja to w ogóle czytam? dlaczego niektórych bohaterów lubię, a innych nie, i czy czytanie tego w liceum przypadkiem nie przełożyło się na pewne moje zainteresowania i preferencje w życiu dorosłym? ergo – czy nie jestem jako człowiek głównie zlepieniem różnych motywów przeczytanych książek?).


Mój nusz ma oko


Często takie „odmóżdżacze” przekraczają pewien próg bólu, po którym zostaje już tylko czarna otchłań pełna jęków rozpaczy redaktora, który to gówno przepuścił, i zapewne będzie się za to smażyć w piekle. Po którym zostaje już tylko pusty i ponury śmiech, i czytać dalej się zwyczajnie nie da. Perfekcjoniści czują coś podobnego zapewne patrząc na krzywo powieszony na ścianie obrazek, którego nie da się poprawić. Tutaj mieszczą się książki naprawdę złe, naprawdę mnie irytujące, i tytułów może nie będę wymieniać (szczególnie że od kilku lat skutecznie omijam je w moim życiu, uważając że i tak mam za mało czasu na czytanie).

Osobna kategoria to książki tak nudne, przewidywalne i sztampowe, że w połowie zapominam o tym, że coś czytam, i zaczynam gapić się w okno. Autor gubi wątek. Kreuje papierowe postacie bez jednej cechy charakterystycznej. Pisze po raz kolejny opowieść o dziewczynie przeprowadzającej się do nowego miasta, gdzie poznaje tajemniczego chłopaka bojącego się światła słonecznego. Każdy jego dialog brzmi, jakby napisała go jakaś mało zaawansowana sztuczna inteligencja. Pierwszy dowcip ściągnięty od pisarza A. Drugi od pisarza B. Wystrój wnętrza od pisarza C, a w połowie od D. Znacie to uczucie, gdy czytacie artykuł o np. wynikach wyborów samorządowych albo posiedzeniu rady miasta (pozdrawiam W.), i jego treść napisana jest tak neutralnie, przezroczyście, że nie widzicie wręcz słów, żadnego autora, żadnego charakteru, mózg przepływa po słowach chłonąc samą treść? Ja znam, bo sprawdzam takie teksty znajomej i sama czasami piszę, i na wszystkich bogów, czasami własnego tekstu nie widzę, taki jest przezroczysty. Te książki też są przezroczyste. Widać w nich tylko błędy.

Ani zwijanie się z bólu psychicznego, ani zasypianie w połowie książki nie mogą zaliczać się do relaksu nad książką. A czytanie książek, które nie są miałkimi odmóżdżaczami, zawsze wymaga pewnej pracy intelektualnej.
Czasami bardzo intensywnej i połączonej z googlowaniem, ale na tym przecież polega cała zabawa. Książka zadaje Ci mnóstwo pytań. Książka zadaje Ci pytania tak, że musisz nieźle się nagimnastykować, by w ogóle zrozumieć ich sens. Książka akurat idealnie trafia tematyczne w twój aktualny problem życiowy, który próbujesz rozwiązać, ale nie daje Ci żadnych odpowiedzi, tylko mota wszystko coraz bardziej. Książka stawia cię przed dylematami moralnymi, nad którymi jako Europejczyk z XXI wieku nigdy nie musiałbyś się zastanawiać. Książka z radością pozbawia cię Twoich niepodważalnych przekonań o świecie, jak ten jeden profesor od filozofii, który chyba czerpie radość z wmawiania ci, że nie istniejesz.

Co gorsza, książka zaraża Cię emocjami, których chwilowo nie przeżywasz albo nigdy byś nie przeżywał. Jaką wymyślną torturą jest nagle przejmowanie emocji oświeceniowego poety, który stracił córkę, chorego chłopca sprzed dwustu lat czy uczciwej wobec braci siostry z czasów starożytnych, kiedy jesteś zwykłym młodym człowiekiem z XXI wieku i powinno cię raczej martwić to, czy ten ziomek, który ci się podoba, zawsze jeździ tym tramwajem. To ma być relaks?

Oczywiście, nie każdy będzie tak to czuć. Prywatnie jestem nadwrażliwcem, od jakichś czternastu lat żyjącym ciągle w świecie książkowym – mogę odbierać takie sprawy inaczej, bardziej ekstremalnie, emocjonalnie.  Ale, jak już wspominałam, czytanie ma otwierać przed naszymi duszami nowe horyzonty, horyzonty emocjonalne i intelektualne, więc przez pięć minut czytania tego tekstu możecie być młodym nadwrażliwcem zakochanym w książkach i zrozumieć, czemu instagramowe obrazki „relaks, świeczki i książeczka” są moim zdaniem bardzo głupie.

PS. Dla prawdziwego relaksu przytulam się do ludzi, włażę na drzewa albo siedzę godzinami w parkach obserwując kaczki i słuchając smutnej muzyki alternatywnej.

Chyba brzmię jak ktoś, kto powinien zażyć pigułki z suszonej żaby xD

PS2. Czyli zapowiedzi - zaczęłam czytać w końcu Władcę Pierścieni, czytanego chyba jak byłam w podstawówce? Na pewno w czasach, gdy miałam jakieś 150 cm wzrostu i chodziłam w dziwnych ubrankach. Postanowiłam, że muszę sobie powtórzyć. Zapewne zajmie mi to kilka miesięcy, bo studia, studia, więc spodziewajcie się niedługo wpisów typu "Zbiór dziwnych myśli o Władcy Pierścieni" i zapewne połowę wpisu zajmą moje dziwne skojarzenia, bo już po pierwszych 100 stronach mam tyle skojarzeń kulturalno-społecznych że szok!  
Kogo to dziwi w zasadzie xD
Recenzji nie będzie, bo to trochę bez sensu w 2018. 

PS3. Nie chcę zapeszyć, ale w tym miesiącu udaje mi się pisać coś co pięć dni. Mam nadzieję, że jesteście dumni, a nie przytłoczeni.

PS4. Zapytałam osobę niezależną i wyszło, że mam zrypane kolory na ekranie, i blog wcale nie jest z elementami różowego, jak myślałam, jeno bardziej beżowego. Świat mi się załamał :c

Klasycznie zapraszam na instagrama oraz na fejsbuczki, jeżeli chcesz być bez trudu na bieżąco i patrzeć na zdjęcia beenek z głupimi podpisami. No i jeżeli chcesz na bieżąco widzieć moje różne narzekania, komentarze i zdjęcia książek. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia