19 lipca 2019

Marcin Wilk, Pokój z widokiem. Lato 1939




Pokój z widokiem Marcina Wilka  to książka, wobec której mam ambiwalentne odczucia i umiarkowane zachwyty (co widać choćby po długości recenzji). Nie umiem jej jakoś jednoznacznie skrytykować, bo i po co, jak jest dobra; ale jednocześnie przy czytaniu ciągle miałam uczucie, że ja bym to inaczej rozplanowała, i że niekoniecznie takiej wiedzy się spodziewałam.

Jest to reportaż opisujący ostatnie wakacje przed wojną, wakacje roku 1939. W zamyśle ma przybliżać czas przedwojenny, zestawić beztroskę wypoczynku z grozą wojny, ukazać różne warstwy społeczne II Rzeczpospolitej i ich sposób życia, przypomnieć też urywki z biografii kilku znanych osób. Bohaterami Marcina Wilka są ludzie znani, jak Gombrowicz czy Komeda, jak i zupełnie zwykli, dzisiaj w bardzo podeszłym wieku, a wtedy  dzieci, nastolatkowie, uczniowie kończący szkołę.

Teoretycznie wszystko się w nim udało. Wciąga, jest miłą lekturą na wakacje, a pisze to człowiek, który reportaży nie lubi jakoś bardzo, bardzo (nie mam wielkiej potrzeby ich czytać, skoro fikcją można przekazać to samo - rzeczywistość w stanie czystym jest dla mnie mniej interesująca. Czytam je, gdy chcę się czegoś faktycznie nauczyć o świecie.) Czytało się kilka dni, może bez wypieków na twarzy, ale z zainteresowaniem. To, co przekazać miał, tamtą atmosferę, tamte warunki, wydaje nam się, że przekazuje dobrze.

Kłopot tkwi w szczegółach. Cała książka wydaje nam się taką jakby soczewką, która przybliża nam malutkie wycinki, skrawki, fragmenty ówczesnego życia. A zdajemy sobie sprawę, że nie każdy, jak my, ma maturę z historii i udziela z niej korepetycji, jak i posiada rodziców historyków, trochę literatury historycznej na półce i w głowie, słowem  no nie każdy się na losach międzywojennej Polski zna.  Podejrzewamy, że wielu czytelników ani o Kwiatkowskim nie słyszało, ani za bardzo nie pamięta, jak rozpoczęła się wojna, nie kojarzy politycznych zawiłości tego czasu.

Bez takiej wiedzy, powiedzmy, maturalnej, reportaż traci sporo uroku, gdyż dostajemy skupione, drobne fragmenty zawieszone w próżni politycznej i społecznej. Pojawiają się różne postaci i fragmenty ich życia  wspomniani Komeda, Gombrowicz, Kwiatkowski, Witkacy, garść informacji o ich życiu i przeskakujemy dalej. Tutaj trochę o wsi, tutaj o Gdyni, tutaj o warunkach w Wolnym Mieście Gdańsk, i już przeskakujemy dalej. Bohaterów z grona zwykłych ludzi praktycznie się nie da zapamiętać, bo zanim nam jakoś się zakodują, to już znikają.  Mieliśmy wrażenie, że autor za duży obszar materiału ugryzł, że to musi być takie poszarpane, bo napisać o wszystkim się nie dało  stąd u nas odczucie, że może lepiej, jakby się skupiono na kilku dziedzinach życia albo tylko na życiu sławnych/zwykłych ludzi. Ale może się mylimy.

Jednakże nie mówimy, że reportaż zły. Nam się czytało świetnie. Do kompletu mamy album ze zdjęciami z tego samego okresu, i te zdjęcia uzupełnią świetnie  bo też każde jest z innej parafii. Zebrać to do kupy, mieć podstawy wiedzy  i już można sobie wyobrażać, wizualizować bardzo plastycznie ten, bądź co bądź, fascynujący czas, o którym wiele by można było jeszcze napisać. Autor dobrą robotę zrobił, książkę uzupełniają też przeróżne wycinki z prasy o wypoczynku wakacyjnym  o ośrodkach, cenach, polecanych kurortach, świetny materiał dla tych, co chcą epokę poczuć  i może lepiej zrozumieć.

***

Wyjątkowa sytuacja, że możemy dość zdecydowanie o książce napisać: świetna dla fanów, mniej dobra dla kogoś, kto dopiero zaczyna przygodę z międzywojniem albo chce się tylko troszkę o tej epoce nauczyć, ale jej nie odradzamy.


Czy nadaje się na czytnik? Owszem, ale pod warunkiem, że masz dotykowy; na moim praktycznie nie da się skakać do przypisów, które są w tym reportażu dość istotne!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia