10 sierpnia 2019

Wątki romantyczne a klasyka literatury – skursywiony wybór




Obiegowa opinia twierdzi, że najlepszym czasem na zakochanie się jest wiosna (mój kot przytakuje) tudzież lato, gdyż wakacje (koloru blond), plaża, romantyczne i przesączone zapachem potu wieczory w górach, komary tnące w tyłek nad mazurskim jeziorem, i tak dalej (jak informuje nas piosenka popularna). 

Osobiście uważamy, że najlepsza na zakochanie się jest sesja zimowa, bo jest szansa, że dzięki temu będziemy mieli kogoś do przynoszenia nam herbaty na katar i zaoszczędzimy na rachunkach za ogrzewanie. Ale możliwe, że się nie znamy, skoro jesteśmy bezcielesnym kolektywem czytającym książki. 

Przyjmijmy więc bez narzekania, że to upalne, namiętne lato, ponętne za krótkie męskie szorty i prawdziwie kamienne brzoskwinie z biedry zainspirowały nas do czytania i pisania o romansach.

Zebraliśmy 7 książek określanych jako klasyka literatury, bo właśnie takie czytamy najczęściej, z intrygującym, irytującym, wspaniałym, okropnym, dobrym, uroczym albo podobającym się wyłącznie nam wątkiem romantycznym, słowem takim, nad którym myślimy cokolwiek więcej niż "ble" albo "hmmy, może jednak się zakocham, łóżko w akademiku przecież wcale nie jest takie wąskie"*.

0. Na tej liście na pewno nie ma Romea i Julii. 

Wybaczcie, o ile rozumiemy doniosłość motywu dwóch skłóconych rodzin i miłości ponad tym, osobiście uważam taką miłość za nudną i przereklamowaną. A gdzie pościgi, a gdzie wybuchy, a gdzie zdrady. Miłość, która kończy się tak szybko, że kochankowie nie zdążyli się nawet pokłócić, no co to za miłość. Z całym szacunkiem, ten dramat jest dla mnie odpowiednikiem trzymania się za rączki w podstawówce (i śmierci zaraz potem).

Nuuudy.



1. Tristan i Izolda

Ach, jak my byliśmy do tej książki (mitu?) zniechęcani przez popkulturę! Popkultura i obiegowa opinia krzywdziła nas wielokrotnie, ale najbardziej chyba wmawiając nam, że to jakaś urocza historia kochanków i ich Miłości Ponad Wszystko. Obraz ten za to został zupełnie wyzbyty całej miłej atmosfery niemoralności, kłamstwa, oszustw, krzywoprzysięstwa, magii... Czy to nie fascynujące, że mit (możliwe że  biorący swe źródło w mitologii Celtów, czyli stary jak sam świat) o straszliwym fatalizmie, zmuszającym ludzi do ulegania ich namiętnościom, krzywdzenia i niszczenia wszystkiego, co dobre, prowadzący ich w końcu do śmierci, został przetworzony i zapamiętany jako historia o wielkiej miłości? 

Dlaczego tak romantyczna i wdzięczna wydaje nam się historia o zdradzie, czemu kibicujemy kłamliwym kochankom, a nie biednemu Markowi?
(Czytałam gdzieś tezę, że to dlatego, iż udziela nam się średniowieczne prawo, że kobietę bierze silniejszy. Marek okazał się słabszy, pozwolił porwać sobie żonę, więc dla etyki ludzi średniowiecza jej zdrada jest logicznym następstwem. Nie współczuje się słabszemu.)

Każdemu polecam zerknięcie sobie na Tristana i Izoldę z wolnelektury.pl, gdzie w tłumaczeniu Boy'a jest dostępna wersja może nie oryginalna, ale z grubsza zebrana. Jak na standardy dzisiejszych czytelników to jest coś zupełnie nie do czytania, bo długie, fabuła dziwna, bardziej do snucia opowieści niż czytania, ale przecież nie jesteśmy tchórzliwymi czytelnikami, którzy potrafią przełknąć tylko powieści powyżej XIX wieku, co nie?

2. Poganka, Narcyza Żmichowska

Wyryła się w pamięci taka scena z tej książki – nasz bohater o egzotycznym imieniu Beniamin pędzący na koniu w las i wypadający z niego nagle – jak w bajce – przed tajemniczym zamkiem, którego miało tu nie być, a w którym spotyka tajemniczą kobietę... Nie, wcale nie księżniczkę czekającą na swojego księcia, tylko straszliwą femme fatale, pogankę, kobietę, przez którą zrobi wiele złych i szalonych rzeczy, m.in. doktorat... A nie, czekaj, wtedy nie było doktoratów, ale zostanie naukowcem, więc na jedno wychodzi. 

Czy to nie brzmi jak o wiele ciekawsza perspektywa niż mdłe i nijakie księżniczki z wież i innych smoków? Przy okazji – cała fabuła tej niezasłużenie  niemodnej książki to szalony romantyzm w czystej postaci, pisany przez kobietę  i nie jest o męczeńskim narodzie polskim!!! Musicie to przeczytać. Szkoła Wam tego nie da. (PS. Strasznie żałujemy, że nie dane nam jest mieć na imię Narcyza, i imię cudowne, i patronka wspaniała!)

3. Bohun, czyli Ogniem i mieczem

Wszyscy wiemy, że Bohun jest fajniejszy i Halszka popełniła błąd życia. Pomijając już to, jak nudno Sienkiewicz rozstrzyga całą rzecz, każąc Skrzetuskiemu zakochać się tak od razu i nastawiać wielokrotnie głowy dla laski, z którą może dwa razy pogadał. Razi nas to w bajkach Disneya, ale w lekturach szkolnych to niby już można?

Btw, co myślicie o wersji uwspółcześnionej, takiej w odpowiedzi na nasze czasy, w której student z Ukrainy i student z Polski walczą o względy najładniejszego geja na roku, i w którymś momencie odkrywają, że los odgrywa na nich fabułę Ogniem i mieczem i nie mogą w żaden sposób tego przerwać, póki nie odegrają książki do końca? Pisałabym.

4. Pani Bovary

W przypadku tej nieco psychicznej Francuzki fascynuje nas przede wszystkim jej nieszczęście. Wybaczcie, jesteśmy okropni, i o wiele ciekawsze są dla nas miłosne dramy znajomych, niż szczęśliwe, gruchające, nudne parki (dzikie parki są zawsze bardziej obiecujące, np. obiecują wpierdol). Po tej lekturze na długo można sobie wmówić, że celibat i samotność są lepszą opcją, tak do głębi potrafi obrzydzić relacje międzyludzkie swoimi smutnymi, dusznymi romansami, ciężką atmosferą znudzenia i małego miasteczka.



5. Ursul K. Le Guin, Ziemiomorze

Wyjątkowo nie jest to klasyka literatury, więc nie będziemy zdradzać treści, bo bardzo chcemy, żebyście sami przeczytali i się zakochali w tych książkach. Pierwszy wątek romansowy – wielka i zaślepiona miłość skursywionych do Le Guin – widzicie, dlatego skursywieni są fatalną partią i nawet nie mają tindera – bo trzeba by było dzielić się nami z wieloma książkami, a ludzie z jakiegoś irracjonalnego powodu nie rozumieją, że nigdy nie będą tak zajebiści jak Ziemiomorze albo Czarodziejska góra i mają oczekiwania.

Drugi wątek romansowy, który nas intryguje – teksty Le Guin to dla nas chyba pierwszy przypadek zetknięcia się z literackim ujęciem miłości kobiet dojrzałych, starszych, takich, które jakąś drogę życiową już przeszły, ale znów stoją na początku, przed jakimś wyborem. I nie jest to miłość nieszczęśliwa albo uważana za złą, występną, daje odetchnąć od męczącego motywu matki polki albo matrony, która po czterdziestce powinna zająć się wnukami i sukienką do trumny, tudzież opłakiwaniem zmarłego męża. Nie jest też miłością z desperacji. Nie ma tego nieco strasznego dla nas, młodych, wątku szukania miłości ze strachu przed samotnością i śmiercią. 

No my się z tym wątkiem czuliśmy bardzo pozytywnie i nawet bez typowego dla nas prześmiewczego cynizmu, który ukazujemy w reszcie tego wpisu. Czytajcie, warto.

6. Lalka

Lubimy Lalkę. Naprawdę! Lubimy praktycznie wszystkie rozbudowane, długie powieści XIX-wieczne z dobrze opisaną psychologią postaci. Najbardziej oczywiście lubimy studentów z kamienicy Łęckich (i czekamy, kiedy sami zamieszkamy w kamienicy), ale oni nie mają specjalnego wątku romansowego, a przynajmniej nie opisanego. I to niepowetowana strata, bo to byłby ten wątek romantyczny w Lalce, który my byśmy lubili. A tak to dupa. Wszystkie inne są męczące.  

Doceniamy Wokulskiego, oczywiście, ale nikt nie powie, że on nie  jest męczący. Należy więc do tego typu romansów, co Pani Bovary, rzekłabym, antyzwiązkowych i dbających o zmniejszenie przeludnienia na świecie.

7. Cierpienia młodego Wertera

Niesamowicie doceniamy tę książkę! Jak to się udało, że krótka książeczka z nudną fabułą, o emocjonalnie męczącym kolesiu, który zakochał się we własnych fantazjach o zakochaniu (dzisiaj byśmy rzekli, że trochę przegryw) i przez to się zabił stała się czymś, o czym się i dzisiaj mówi, myśli, kłóci, maluje, do czego się nawiązuje i przeżywa po raz kolejny, tworząc z tego tekstu prawdziwy mit, opisujący wiele innych sytuacji i będący prostym hasłem odwołującym do wielu motywów, fabuł i emocji.

 Ja Wertera strasznie szanuję, mimo że raczej nie przeczytam go drugi raz  zauroczyła mnie wrażliwość bohatera i jego postrzeganie świata. Czytajcie go, koniecznie czytajcie, bez uprzedzeń i heheszków, jeżeli macie ambicję patrzenia na kulturę nieco szerzej.



8. Nagroda specjalna – Tadeusz Konwicki. 

Jedyne czytane przez nas po szesnastym roku życia książki, w których omijaliśmy skrzętnie opisy erotyczne, to właśnie książki Tadeusza Konwickiego, który zasłużył sobie u nas na miano najbardziej niesmacznej erotyki klasyki literatury. 

Wiemy, że mało kto się z nami zgodzi, szczególnie że wielu z Was pewnie miało szczęście lub nieszczęście czytać Grey'a lub inne podobne policzki smakowi powszechnemu. Nie spodziewaliśmy się jednak, że na studiach będziemy mieć taki problem jak omijanie w książkach scen erotycznych (tata byłby dumny). 



Wpis ten zaczęliśmy prawie miesiąc temu, gdyż była to praca niezwykle odpowiedzialna i zmuszająca do przypomnienia sobie tych wątków, które zazwyczaj szybko w książkach zapominamy albo wręcz pomijamy.

Próbowaliśmy znaleźć jakąś książkę, która miała po prostu sympatyczny wątek romantyczny, i nam się nie udało, dawajcie w komentarzach swoje propozycje. To niemożliwe, żeby w klasyce były same dziwne/toksyczne miłości!


A wpis ten dedykujemy niektórym naszym znajomym, którzy nam poniekąd i nieświadomie podrzucili temat i klimat – i oni już wiedzą, że o nich mówimy :P




* Jest. Nie mieścimy się tam nawet z własną wybujałą wyobraźnią, co skutkuje regularnymi snami o spadaniu z różnymi skutkami na jawie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia