19 stycznia 2019

Podsumowanie pierwszego roku bloga




Mam tezę, że żyję w innej czasoprzestrzeni. Albo zwyczajnie ignoruję fakt istnienia takowej, jak mój kot, który swobodnie skacze między różnymi światami, żeby zawsze o drugiej w nocy wylądować z dupą na mojej twarzy.

Teza ta świetnie wyjaśniałaby, czemu piszę podsumowanie roku 19 stycznia.
Niestety, rzeczywistość jest szara i nudna – piszę tak późno, bo jestem niesamowicie zapracowana, i blog mocno na tym ucierpi. Zerkajcie na moje social media, których utrzymanie jest mniej czasochłonne, zaopatrzcie się w chusteczki i czekajcie – nowy wpis się w końcu pojawi!

A na razie podsumowanie.

Przypominając i informując nowych czytelników: skursywieni to projekt, który powstał rok temu, po wieloletnim prowadzeniu bloga Terra-Felix, który jednak był za mało reprezentacyjny dla „poważnej” już studentki, został więc porzucony, a studentka wzięła swoje śmieci i przeniosła się do akademika na poważnych skursywionych. Skursywieni, funkcjonujący naraz jako blog i wielobytowy podmiot publicystyczny, chcieli zajmować się popularyzacją literatury, świadomego i krytycznego czytania, rozpowszechniać wiedzą o książkach i literaturze oraz zajmować się książkami niekoniecznie modnymi i łatwymi.
Czy im wyszło? Sami jesteśmy ciekawi.

Podsumowanie podzieliło się naturalne na dwie sfery: blog i książki, które dzielą się na sfery CYFRY, OPINIE, CELE. (W moich notatkach wyglądało to bardziej intuicyjnie.) Dzisiaj przedstawiam Wam część blogową, a w kolejnym wpisie książkową.

blog


1_cyfry

fejs: I47 osób
insta: 62 osoby
wpisy: 32
o czym pisałam: mało recenzji (na szczęście), głównie felietony, sporo narzekania na złe książki, dwa pożyteczne teksty o studiach, kilka nieregularnych zapowiedzi na nowy miesiąc, przewaga swobodnych felietonów i krytyki; aż trzy komiksy;
poza tematyką: tekst o okładkach i o kulturze w mieście, oba bardzo obiecujące
projekty: o klasyce literatury, tygodniówka (średnie powodzenie), niedokończony o czasopismach

2_opinia

Świetnie czuję się na instagramie. Kiepsko na fb, ale wiem, że dla wielu z was to podstawowy sposób komunikacji, więc zostanę.

Pisanie tekstów zajmuje mi karygodnie dużo czasu, ale gdy wpadnę w rytm to jakoś idzie, co widać po owocnym sierpniu, gdy to zauważyłam, że publikuję co 5 dni, i strasznie mnie to motywowało, by utrzymać ten trend. Licencjat nie pomaga. Sporo czasu zajmuje mi myślenie o tekstach i próby napisania ich idealnie. Nie akceptuję tekstów tylko "dobrych", rzadko podoba mi się to, co napiszę.

Nie jarają mnie zwykłe recenzje, za to spodobały mi się recenzje w formie oddzielonych graficznie refleksji nad tekstem (formę wzięłam od Riennahery); wolę rozważać, rzucać hasła, opisywać książki w sposób zbliżony do rozmów na moich zajęciach, niż dawać zwykłe recenzje. Nie uznaję oceniania punktowego.

Od recenzji wolę felietony o książkach, życiu z książkami i kwestiach edytorskich, bo lubię wykorzystywać własną wiedzę uniwersytecką. Tekst o okładkach Ziemiomorza, mimo że pisany na kolanie i w złości, jest moim ulubionym.

Zauważam, że zmienił mi się styl pisania – na pierwszy wpis patrzę dzisiaj szczerze zażenowana.
Bawi mnie też posługiwanie się liczbą mnogą albo rodzajem męskim, i pewnie będę to robić dalej, wybaczcie xD

Pierwszy rok bloga jest dla mnie przełomowy, bo wreszcie piszę coś, co mi się podoba – blogować lubię od dawna i mam to dosłownie we krwi, ale wreszcie nie wstydzę się podawać adresu bloga nowo poznanym znajomym, a w przyszłości zamierzam podawać go jako portfolio. Dobrze się mi go pisało, cieszyły mnie nowe wyzwania i pisanie według pewnych określonych w manifeście zasad – w końcu coś sobą reprezentuję.

Czuję się jednak trochę jak Miriam i inni poeci, którzy manifesty o poezji pisali lepiej niż poezję – zasady są, kryteria przyjęte są, tylko tekstów nie ma albo są słabe. Pisałam chaotycznie. Od tematu do tematu. Niedokończone albo ledwo zaczęte projekty. Niedokończone zagadnienia, które można by jeszcze rozszerzyć. Duża nonszalancja w np. numerowaniu wpisów z recenzjami, w formie wpisów, w wyglądzie graficznym. Jednak widać, że te blog dopiero zaczyna, i sporo rzeczy domaga się ujednolicenia (ujednolicenie, słowo roku na specjalizacji wydawniczej).
Wkurza mnie, ile tekstów zaczęłam i nigdy nie napisałam, bo... nie miałam odwagi zabiera głosu w danej sprawie. Wydawało mi się, że nic mądrego o tym nie napiszę, to po co się odzywać. Pisarska nieśmiałość? Serio?

Podsumowanie tego roku blogowania to więc głównie wyrzuty i błędy, nad którymi trzeba pracować – czyli w zasadzie bardzo dobrze dla takiej jednostki jak ja, która woli poprawiać błędy (w końcu edytor), niż świętować sukcesy.

Bardzo cieszy mnie też kontakt z Wami i wasza wytrwałość w czekaniu na kolejny wpis. Zapewniam, że w social mediach chętnie odpisuję (chyba że zapomnę, za co się kajam...) i można mnie zagadywać o wszystko ^^
Szczególnie dziękuję ziomkom, o których wiem, że skomentują i przeczytają zawsze, cudownie jest publikować i zastanawiać się, na co zwrócicie w nim uwagę i co skomentujecie :D



3_cele

Powinnam nie przesadzać w nich, ale chyba nie umiem.

Co zamierzam zrobić:
- zmienić nagłówek i możliwe, że cały szablon bloga. Lubię go, ale mało da się w nim zmienić i generalnie stawia opór. Nagłówek już w trakcie prac, bo ten jest o wiele zbyt minimalistyczny. Font zostaje. Zbieram siły (i środki), żeby poprosić o kilka grafik moją ulubioną artystkę, ale nic nie obiecuję (mogę ich nie zebrać. głównie sił);

- zapanować nad chaosem we wpisach. Chaosem tematów i dat publikacji. Nawet jeżeli będę publikować mało, lepiej robić to w określonym czasie i z jakimś pomysłem na tematykę. Przynajmniej jeden cykl postaram się reanimować i dokończyć;

- Marzeniem byłoby poprawienie starszych wpisów, a na pewno korekta ich, zobaczymy, ile w tym roku będę się nudzić;

- weszłam na drogę kultury i zamierzam stąpać nią nadal, czyli kolejne wpisy o kulturze w mieście (miastach); szykuje się też notka o slamach, nad którą siedzę od wieków, bo jest dla mnie cholernie ważna i zastanawiam się, jak ją jeszcze bardziej dopieścić (cały cykl o slamach? pisanie głównie o slamach?). Nie śmiejcie się, to jest ważne. Ja ze slamów chciałam magisterkę pisać;

- poszerzenie działalności na fb przynajmniej do takiego poziomu, jaki jest obecnie na insta;
- może porobić jakieś tam rzeczy związane z interakcją z czytelnikami, konkursy, wyzwania? Nie przepadam za tym, ale skoro guru od blogów mówią, że trzeba...

- odświeżenie wszystkich rubryk stałych, szczególnie ta „o mnie” to powinna być zmieniana co miesiąc (to niesamowite, jak się człowiek na studiach zmienia).

Jeszcze to przemyślę, ale plany obecnie wyglądają dokładnie tak.  Wierzę, że pierwszy rok blogowania „na poważnie” czegoś mnie nauczył, i mimo swoich jasno błyszczących błędów, dał mi jakieś podwaliny pod dalsze pisanie.

Przede wszystkim nauczyłam się używać myszki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia